Mateusz Kania zaprasza na krótką relację z Mistrzostw Świata w jeździe szybkiej ⬇️
„Mistrzostwa Świata w Kolumbii to z pewnością marzenie każdego zawodnika jazdy szybkiej. Ja na te zawody pojechałem sam, lecz już na lotnisku w Amsterdamie spotkałem naszych sympatycznych sąsiadów z południowego-zachodu. Na miejscu (Ibague) odebrał mnie opiekun, który przez cały wyjazd pomagał mi w… właściwie we wszystkim! Przed zawodami ciężko było się dostać na trening nie udzielając wywiadu, rozdając autografy bądź robiąc zdjęcia z miejscowymi fanami jazdy szybkiej. Pierwszy raz widziałem tyle trybun (dodatkowo pełnych) dookoła naszej areny zmagań. Atmosfera jaką tworzą Kolumbijczycy jest niesamowita! Tor przed zawodami został pokryty nową nawierzchnią Vesmaco. Pierwszy raz jeździłem na tak gładkim i szybkim torze. Ulica dookoła toru była dość trudna technicznie. Jeden zakręt 180* nastręczył problemów niejednemu zawodnikowi. Odnośnie moich startów to biegi na torze poszły całkiem dobrze. Stosunkowo niewiele szybszy czas dałby kilka miejsc w górę. Zdecydowanie jest się z kim ścigać i kogo gonić. Biegi na pętli ulicznej nieco poniżej oczekiwań. Przygotowanie trochę pokrzyżował problem z barkiem i mimo, że nie jeździmy na rękach tylko na nogach ból dał się we znaki i końcowa pozycja nie do końca zadowala.”